Gasną światła. Zapada cisza. Reflektory oświetlają scenę. Wychodzą aktorzy. Ciary.
Michelle: Idąc na prapremierę musicalu w wykonaniu grupy Niewyobrażalni nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Z jednej strony grupa amatorów teatru, z drugiej ponadczasowy musical inspirowany „Nędznikami” Victora Hugo, który wystawiany był m.in. na Broadwayu. To mogła być albo kompletna wtopa, albo jedno z najlepszych przedstawień jakie mogłam sobie wyobrazić. Jak się dość szybko okazało, to widowisko, bo chyba tak najlepiej ocenić to, co zobaczyłam, przerosło moje wszelkie oczekiwania.
Laura: Jako wielbicielka każdej wersji „Nędzników”, czy to książkowej, teatralnej czy filmowej, oczekiwania miałam bardzo wysokie, dlatego czekając na rozpoczęcie, sama się stresowałam, aż do samego końca. Czy dadzą radę? Przecież to niezwykle twardy orzech do zgryzienia. Nie zawiodłam się, widząc w aktorach przede wszystkim ogrom zaangażowania.
Michelle: Od scenografii, choreografii i kostiumów, aż po fenomenalną grę i śpiew aktorów, wszystko było dopracowane na tip top. O ile początkowo aktorów ewidentnie lekko zjadała trema, o tyle po kilku minutach na scenie nie sposób było nie zauważyć, że czują się na niej jak w domu, i że jest to miejsce przeznaczone dla nich.
Laura: Myślę, że istotną kwestię prócz tremy, grało tutaj nagłośnienie. Niekiedy głośność była nierówna, mikrofon trzeszczał, ale nie wyprowadziło to aktorów z rytmu. Show must go on! I nie wychodzili ze swoich ról!
Michelle: Podstawowe pytanie, które zadawałam sobie przez niemal cały spektakl było: Jak amatorzy mogą w tak wybitny i poruszający sposób zagrać tak ciężki musical, jakim są „Nędznicy”?. Do teraz nie potrafię na nie odpowiedzieć. Każdy z aktorów, i tych głównych, i tych drugoplanowych, w pełni zagłębił się w graną przez siebie postać, poznając ich motywy i wartości, którymi kierują się przez całą historię. Niemniej jednak muszę tutaj wyrazić swój szczególny zachwyt nad Javertem, Cosette oraz Panią i Panem Thénardier. Kiedy tylko znaleźli się na scenie nie potrafiłam oderwać od nich wzroku. Każdego z nich przyszło mi jednak docenić za coś kompletnie różnego. Michał Jeniec ani przez moment nie wyszedł z roli Javerta. Każdy jego wyraz twarzy, każdy zaśpiewany dźwięk miał jakieś znaczenie. Justyna Kowalczyk jako Cosette z kolei zachwycała swoim przepięknym głosem, który dodawał wręcz kolejną warstwę granej postaci. Najbardziej zachwycili mnie jednak Patryk Klimek oraz Anna Kiczka. Oni nie grali Pana i Pani Thenardier, oni nimi dosłownie byli. Kiedy tylko ta dwójka pojawiała się na scenie wiedziałam, że będę zachwycona.
Laura: Zdecydowanie podpisuję pod słowami Michelle. Moje serce również zdecydowanie skradł oberżysta swoją energią, którą dało się odczuć w każdym calu. To piękny przykład tego, że gdy już w rolę wejdziesz, możesz się nią bawić do woli, wybierając z niej wszystko to, co najlepsze. Uznanie również należy się Katarzynie Nowak. Eponina odkąd pamiętam zajmowała ważne miejsce w moim sercu. Jej podejście do życia, siła i niesamowita odwaga może być wzorem do naśladowania dla wielu osób, i właśnie Katarzyna w ten sposób mi ją podarowała. Piękną, pełną miłości, ale i bólu, cierpienia. Odważną, młodziutką dziewczynę, która w imię miłości poświęca swoje życie. Pieśń Eponiny to zdecydowanie jeden z piękniejszych momentów, jaki zobaczyłam i usłyszałam na scenie.
Michelle: Spektakl wywołał we mnie ogromne wzruszenie, uroniłam nawet kilka łez na epilogu. To jak pięknie została opowiedziana ta ponadczasowa opowieść przez tak młodych ludzi nie przestaje zaskakiwać mnie do teraz. Aktorzy uświadomili nam wszystkim, że „Nędznicy” to nie tylko opowieść o realiach XIX-wiecznej Francji. Całą historię zdecydowanie można odnieść do obecnych czasów, czy to patrząc z perspektywy niesprawiedliwości tego świata i próbie walki czy wielkich miłości.
Pochwała należy się wszystkim zaangażowanym w to widowisko. To ile pracy zostało włożone w przygotowanie tego występu było widoczne przez każdą sekundę przedstawienia. Ten musical zdecydowanie pokazał wszystkim, że grupa Niewyobrażalni jest zdolna stworzyć naprawdę zjawiskowe i niewyobrażalne rzeczy. Wróżę świetlaną przyszłość aktorską każdemu, kogo miałam okazję zobaczyć na scenie.
Laura: Ja płakałam i śpiewałam razem ze wszystkimi. Uważam, że piękne jest to, jak nasze młode pokolenie sięga po tak ponadczasowe klasyki literatury i interpretuje je w uniwersalny dla siebie sposób. Grupa Niewyobrażalni Studia Teatru Muzyki i Tańca stanęła na wysokości zadania. Jestem pewna, że każdy z aktorów i każda z aktorek zabrała ze swojej roli fragment siebie, który na długo będzie płonął w ich sercach.
Radio UJOTfm Laura Lewandowska, Michelle Tunega
___________________________________________________
„Spójrz w dół, spójrz w dół, przed sceną siedzi tłum…”
Wystawienie „Les Miserables” to próba podejmowana przez wielu, lepiej lub gorzej. Próba, którą podjął i Piotr Armatys wraz z grupą „Niewyobrażalni” działającą przy Studiu Teatru Muzyki i Tańca. Próba, która zostanie w pamięci widzów na dłużej. Produkcja, którą dane było mi zobaczyć 8 lipca była wystąpieniem pełnym wzruszeń, zauroczeń, lecz i wzniesień. Wszystko za sprawą solidnie przygotowanego zespołu oraz płynącej z głębi serc interpretacji.
Największym atutem spektaklu jest niewątpliwie wspaniały warsztat aktorski i muzyczny. Choć cała grupa zasługuje na słowa uznania, nie da się ukryć, że największy blask bił od Michała Jeńca, Katarzyny Nowak, Stanisława Szklarka oraz Natalii Gałuszczyńskiej. Javert w interpretacji Jeńca pozwalał widzowi poznać immanentny konflikt bohatera, stojącego między prawem i porządkiem a honorem. Zarówno pod kątem wokalnym jak i interpretacyjnym, stworzona kreacja pozwalała kawałek po kawałku odkrywać meandry kolejnych wcieleń postaci i empatyzować z targającym ją dylematem oraz ubolewać nad, koniec końców, tragicznym losem. Enjolras w przedstawieniu Katarzyny Nowak był wcieleniem młodzieńczego buntu, brawury i lekkości, tak mocno kontrastującej z okolicznościami wydarzeń. Energia aktorki zdecydowanie przykuwała uwagę, zaś jej ekspresja sceniczna dowodziła dojrzałości warsztatu. Szklarek, wcielający się w rolę komicznego Thenardiera, zbudował igrzysko dla publiczności. Sceny, w których swoją obecnością wraz z Mają Ostalską (panią Thenardier) przecinali losy głównego bohatera, budziły salwy śmiechu i rozbawienia. Na szczególne wyróżnienie zasługuje jednak Natalia Gałuszczyńska, odgrywająca postać młodego Gavroche’a. Młoda aktorka w żaden sposób nie odstawała warsztatem od reszty zespołu, zaś jej interpretacja wzruszała, szokowała oraz nie pozwalała oderwać od niej wzroku, gdy tylko pojawiała się na scenie. Wszystkim widzom, w tym i sobie, życzę, aby dane nam było bacznie śledzić dalsze losy Natalii na deskach teatru muzycznego.
Mimo oszczędnej w środkach scenografii, gra światłem oraz efektami dymnymi pozwalała na zbudowanie intymnego klimatu, bardzo wpisującego się w eksponujący wewnętrzne rozterki bohaterów charakter spektaklu. Do wypracowania jednak pozostaje wykorzystywanie przestrzeni przez aktorów w scenach grupowych, jak i aktywność trzecioplanowa. W niektórych momentach brakowało większej interakcji między postaciami oraz pamiętania o tym, że widz nie skupia pełnej uwagi wyłącznie na soliście. Jedynym znaczącym mankamentem spektaklu było słabe nagłośnienie, które powodowało trudności w zrozumieniu niektórych kwestii wokalnych.
Konkludując, reżyser wraz z zespołem stanęli na wysokości zadania. Oddali historii należny jej szacunek i z pieczołowitością odkrywali wielowymiarowy przekaz emocjonalny. Opowieść uwielbiana przez wielu spotkała się ze wzruszającą interpretacją, która po wyeliminowaniu drobnych niedociągnięć zasługiwałaby na miano solidnej adaptacji.
Weronika Sikora
___________________________________________________
Komentarze widzów
Przepiękny musical. Warto zobaczyć. To był wieczór pełen emocji i wzruszeń. Brawa dla aktorów i Reżysera
Joanna Mochocka
To był prawdziwy powrót do przeszłości. Odżyły piękne wspomnienia. Dziękuję za ten czas i gratuluję wszystkim wykonawcom Studio Teatru Muzyki i Tańca oraz Piotr Armatys
Anna Bystroń-Jajkiewicz
Dziękuję za Państwa grę, gratuluję i powodzenia życzę w następnych projektach. Jesteście super.
Małgorzata Juszczyk